wtorek, 11 grudnia 2012

"Kartka z pamiętnika Severusa Snape'a"

Ostatnio na jednym z facebookowych fanpage'ów ogłoszono konkurs na "kartkę z pamiętnika Severusa Snape'a". Na ogół nie piszę fan fiction - wolę tworzyć własne rzeczy, a nie przerysowywać czyjeś schematy. Jednak to się stało... magicznie. Spojrzałam na temat i już miałam w głowie gotowy zarys. To nie mogło pozostać pod moją czaszką. Musiałam coś z tym zrobić.
W wyniku intensywnej, półgodzinnej pracy powstało to:



Spinner's End, 1 XI 1981
Godz. 7:04

Nie wiem, co mnie podkusiło, żeby udać się tej nocy do Doliny Godryka. Może to głupie przeczucie, które sprawiło

, że teraz nie mogę spać. Siedzę ze szklanką ognistej w ręku i staram się pogodzić z tym, co niedawno zobaczyłem. Zatrzymać tę falę destruktywnych uczuć, która napiera na mnie ze wszystkich stron. Nie mogę zamknąć oczu, bo za każdym razem widzę tę samą scenę. Za każdym razem budzę się rozdygotany, bo jej już nie ma.
Odeszła.
Do końca życia będę pamiętał, jak stanąłem przed domem Potterów. Tej nocy było wyjątkowo zimno. Ulice opustoszały. Wiatr szumiał złowieszczo, zapowiadając to, co niedługo miałem zobaczyć. Czułem, że coś jest nie tak. W oknach nie widziałem znajomego zarysu sylwetki Lily, kiedy tuliła swojego syna do snu. Właściwie… nie widziałem nikogo. Delikatne światło sączyło się tylko z niektórych okien. Nic poza tym. Żadnego życia.
Modliłem się w duchu, żeby to tylko tak wyglądało.
Drzwi były uchylone. Zły znak. Poczułem ukłucie gdzieś głęboko, w klatce piersiowej. Obawa narastała we mnie w zastraszającym tempie. A jeśli on… Czarny Pan…?
Nie mogłem tak myśleć. Po prostu nie mogłem. Lily musiała żyć. Miał ją ukryć. Musiała być bezpieczna. Nawet, jeśli to nie ja miałem być tym, który zapewni jej to bezpieczeństwo. Nawet, jeśli to był Potter. Czarny Pan nie mógł jej znaleźć.
Szedłem niespokojnie. Mijałem powywracane meble. Ciągle odpierałem myśli, że moje najgorsze przeczucie mogło się spełnić. Jak mogłem być aż tak ślepy? Czy musiałem zobaczyć ciała, by wiedzieć, kto złożył Potterom wizytę?
Dostrzegłem zwłoki Jamesa. Jego twarz zastygłą w lęku. Nie, nawet w takim momencie nie ukuło mnie współczucie. Pamiętam, jaki zawsze był i nie było mi źle z powodu jego śmierci. Szczerze. Ale jednak ten widok sprawił, że moje serce przyspieszyło tak, jakby zaraz miało wyskoczyć z mojej piersi. Jedyne, o czym mogłem myśleć to to, że Lily skończyła tak samo. Przez całą drogę na piętro próbowałem przygotować się na to, co zastanę. Hamowałem ze wszelkich sił łzy.
Jednak one ostatecznie wygrały.
W sypialni zobaczyłem Lily Evans. Moją Lily Evans. Jak zwykle piękną. Jak zwykle delikatną. Bladą jak ściana. Przerażoną.
Martwą.
Zapomniałem, jak oddychać. Łzy spływały po moich policzkach wąskimi strumieniami. Każde słowo, jakie pragnąłem w tej chwili powiedzieć, łapało mnie za szyję i dusiło. Nogi ugięły się pod moim ciężarem, upadłem na kolana. Bezsilny. Niemający wpływu na nic. Słaby. Trudno mi opisać to, co czułem w tym momencie. Nie był to smutek. To było coś o wiele silniejszego. Coś, co sprawiało, że chciałem krzyczeć z bólu. Chciałem umrzeć razem z nią.
Chciałem się wybudzić z tego koszmaru.
Nie byłem jednak sam. Usłyszałem płacz dziecka. Rozejrzałem się, poszukując źródła dźwięku. Dochodził z niedużego łóżeczka. Z trudem podniosłem się. Musiałem trzymać się ściany, żeby nie upaść ponownie. Zauważyłem małego chłopca. Łudząco podobnego do Jamesa. Wystarczyło jednak tylko jedno spojrzenie w jego zielone oczy, by moje serce skurczyło się do mikroskopijnych rozmiarów. Czułem się tak, jakbym patrzył w oczy samej Lily. Wystraszonej, a zarazem przygnębionej stratą. Nie widziałem jej w takim stanie nawet w najgorszych snach. Chciałem ją uchronić od wszelkiego smutku, od wszelkich zawodów. Jednak ja również ją zawiodłem. Nie byłem przy niej, kiedy mogłem ją obronić.
Nie mogłem wytrzymać tak dłużej. Potykając się o własne nogi, uciekłem z domu Potterów.
To, co się stało, to zbyt wiele.
Może jestem słaby, ale tej nocy, jak nigdy wcześniej, chcę umrzeć. Chcę znaleźć się tam, gdzie Lily. W ciszy, spokoju. Z dala od tego piekła, jakim stało się moje życie.


*

Muszę wspomnieć, że praca wygrała. Jako jedyna się zgłosiłam xD
Mimo to wszyscy pozytywnie oceniają moją pracę. No, może oprócz siebie samej (syndrom wiecznego niezadowolenia ze swoich dzieł) i mojej siostry (która po prostu nie przepada za Potterem).
No... to tyle.

Nox.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz