środa, 28 sierpnia 2013

The road so far...

Annyeong~!
Miałam już dawno napisać notkę, ale nie miałam żadnego pomysłu. Teraz nie jest inaczej, ale mój blog przykrywa kurz. Jak zwykle napiszę notkę o wszystkim i o niczym zarazem, nadając jej tytuł rodem z Supernatural.

Cholera, widziałam to. 
Widziałam Miasto Kości.
Za każdym razem, jak o tym myślę, na mojej twarzy pojawia się banan. Bo w końcu ile można czekać? Jako wielka fanka serii czekałam naprawdę długo, by 21. sierpnia wybrać się do kina.
Wrażenia?
Jak najbardziej pozytywne. Wiadomo - nic nie pobije książki. Zresztą nawet na to się nie nastawiałam. Wiedziałam, że wiele wątków zostanie pominiętych, wiele błyskotliwych tekstów także (chociaż zatrzymali mojego Golden Retrievera - nie wiecie nawet, jak szczęśliwa byłam w tym momencie).
Nie muszę już chyba wspominać o Malecu (Magnus i Alec - OTP!). Dwie sceny - niedużo. Szczególnie, że po pewnych słowach Godfreya Gao wszyscy Malecians nastawiali się na pocałunek. Mimo to owe urywki zapadły mi w pamięć chyba najbardziej.
Może dziesiątki bym nie dała, szczególnie że schrzanili mi finałową bitwę (gdzie, do jasnej, jest Renwick?), ale film zdecydowanie wart uwagi.
Poza tym, przekonałam moje przyjaciółki do Darów Anioła. Spotkałam wielu fanów, którzy (tak jak ja) miały na sobie runy. Miło było zobaczyć, że ktoś jest jeszcze tak samo rąbnięty jak ja!

Ostatnio zmagam się z poważnym uzależnieniem. Mianowicie chodzi o pewien serial, który porządnie i nieodwracalnie niszczy życie oraz wyzwala wszelkie uczucia, jakie dusisz głęboko w sobie.
Serial nosi tytuł Supernatural (Nie z tego świata).
Zaczynasz oglądać - nie przestajesz. I na pewno nie pozostajesz po tym normalnym człowiekiem.
Bo czy normalny człowiek chwyciłby za solniczkę, kiedy słyszy niepokojące odgłosy dochodzące z pokoju obok?
Nigdy nie należałam do ludzi normalnych. Okazuje się, że mogę być jeszcze dziwniejsza niż byłam dotąd.
A to dopiero początek.
Zostałam bowiem namówiona do obejrzenia Sherlocka (dwa pierwsze odcinki już za mną) i Doctora Who.
HEAVEN HELP ME!

W poniedziałek idę do nowej szkoły.
Cholera, boję się.
Szczególnie, że wszyscy moi przyjaciele porozrzucani są po innych szkołach, a ja zostałam sama. Trochę to smutne i przytłaczające dla antyspołecznej dziewczynki jak ja. Świadomość, że będę musiała zawierać nowe znajomości sprawia, że chcę zakopać się głęboko pod kołdrą i nie wychodzić, dopóki znowu nie wrócę do moich dotychczasowych przyjaciół.

Powinnam przestać używać słowa "cholera", gdy piszę.
Dopisać do listy uzależnień.

Po ostatniej notce Ann myślałam, żeby napisać coś o moich OTP w moich fandomach, ale gdy tylko sporządziłam listę, okazało się, że byłaby to wyjątkowo długa notka. Może zrobię taki cykl z moimi OTP?
Tylko... czy naprawdę będzie mi się chciało?
I tak większość tekstu brzmiałaby jak jakaś bezsensowna paplanina w stylu: "To przeznaczenie" czy "Jeśli nie będą razem, rzucam wszystko i przeprowadzam się do Kazachstanu".

Dobrze, to raczej na tyle.
Może następnym razem notka będzie miała jakikolwiek sens.

1 komentarz: